Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:705.30 km (w terenie 473.00 km; 67.06%)
Czas w ruchu:35:50
Średnia prędkość:19.68 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Suma podjazdów:3132 m
Maks. tętno maksymalne:186 (99 %)
Maks. tętno średnie:168 (89 %)
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:47.02 km i 2h 23m
Więcej statystyk

Bezczelny lansownik

Czwartek, 30 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria DPD
Na koniec dnia postanowiłem ot tak sobie dla kaprysu kupić małe usprawnienie do mojej biczy...(akurat!!! :DDDD) przez miesiąc śmigałem do pracy na rowerze co by odłożyć trochę grosza... (akurat!!!) dobra kupiłem sobie imieniny (akurat!!!) zrobiłem to z czystej chęci posiadania i perfidnego lansu ulicznego :)


zmieniarka na przód 961

lekko treningowe depede

Środa, 29 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria DPD, StressOut
W drodze z pracy postanowiłem zrobić sobie trochę pod górkę. Pojechałem zobaczyć trening BraciB w Matemblewie. Ku memu zdziwieniu zebrało się tam wielu "słuchaczy". W trakcie bardzo lajtowego trenindżku spotkałem Puchatego i Faścika. We trójkę zrobiliśmy leniwie-zapoznawczo jedną pętelkę( potem chopaki zostani i kręcili dalej kółeczka sami). Nawet udało się nam zaatakować z sukcesem ostatni stromy podjazd. Jest moc, ale czy starczy na 4pętle... nie wiem :)!

Bytów IV - MTB Rodzinny

Sobota, 25 czerwca 2011 · Komentarze(5)
Kategoria Maratony
Start na zimno, bez rozgrzewki. Na asfalcie spokojnie w osłonie peletonu. Patrzę w pole i słucham jak huczy wiatr. W lesie strzał z gałęzi choinki budzi mnie z letargu i zaczynam się opamiętywać... czas na pracę. Mimo dobrego przygotowania rower waży ze 20kg więcej i za cholerę nie chce jechać po piaszczystej trasie. Staram się skakać od grupki do grupki, gdzieś na 10km dogania mnie pierwszy zawodnik z hobby. Morale troszkę siadło ale spoko, staram się trzymać jakieś tam tempo. Na drugą pętlę wpadam sam. Wiatr w ryj na asfalcie skutecznie kasuje kilokalorie. Prawie sam jak palec jadę przez 20km, nie licząc wyprzedzanych ludków z mini/rodzinnego. Czy aż tak jest źle?! może jestem ostani... nie to chyba zmęczenie :(
Open: 25 Kat. 11
Moja Marzenka z plastrem kinesio na barku, przeklinając jak szewc, z zaciśniętymi ze złości i bólu zębami wleciała czwarta z kobitek.



spinka x2 - też działa

Czwartek, 23 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Sam w lesie
kolorowa mieszanka szlaków po TPK... na podjeździe pod Pachołek zerwałem łańcuch :((( Pechowo bo trzasło na fabrycznie nitowanym ogniwie. Po 5 minutach brudnej dłubaninki reanimowałem łańcuch dwoma spinkami. Dalej już lżej w kierunku domu.

Black-Out czyli objazd II edycji BikeTour

Środa, 22 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria DPD, StressOut
...no właśnie postanowiłem zobaczyć jak trenują miszcze (b.Banach) i "miszcze". Wybrałem się na trening po pracy. Trochę ciężko mi się jechało - raz, że miałem grube opony jeszcze ze skandii a dwa plecak. Na starcie zebrało się sporo ludzi. Dwie pętelki zapoznawcze a potem podział na tych co chcą szybciej i wolniej kręcić pętelki. Dopiero na trzeciej pętli wjechałem ostatni najcięższy podjazd... normalnie odebrało mi możliwość prawidłowego postrzegania świata. Percepcja obniżona do minimum, jedynie co pamiętam to moje głośne łapanie powietrza i miękkie nogi... Trasa mocno interwałowa, z bardzo szybkimi zjazdami. Trzeba będzie uważać na zawodach.


ostatni podjazd na BT

siem brudziłem... jak zwykle :)

Skandia Gdańsk MTB IV edycja

Sobota, 18 czerwca 2011 · Komentarze(5)
Kategoria Maratony
Otwieram oko o siódmej rano i słucham czy kapie woda po parapecie… cisza – jest dobrze ale nie najlepiej. Jadę na racing ralphach, mam dodatkowe 30 minut spania :) przewracam się na drugi bok , zapadając z II fazę REM nieświadomy, że właśnie zaczęło padać…ALARM?!! Jedną ręką zmieniam opony a drugą zalewam płatki mlekiem. Generalnie Sajgon, do zmiany mam swoje opony oraz Marzeny… czasu coraz mniej. Na miejscu lądujemy na 10minut przed startem, znów zaczynamy z najlepszego ostatniego sektora, z lękiem rozglądam się na boki w poszukiwaniu holendrów z wiklinowymi koszykami… Chwilka stania i bum! leniwy start, nerwowe obijanie się o ścieśnionych zawodników. Pierwsze 5km asfaltu wale jak szalony aby przebić się do przodu, potem szeroki szuter i pierwsze interwały i czekanie w kolejce bo „proki” szturmują podjazdy na blatach. Zapomnieli o redukcji… Im dalej w las tym luźniej na trasie. Zjazd na zielonym :), podjazd trasą BikeToura koło ul.Abrahama . Uśmiech na twarzy – pierwsza zmiana trasy, szkoda bo poprzednia wersja była ciekawsza. Za chwilę następny uśmiech, kolejna zmiana trasy – wycięto techniczny zjazd na czarnym szlaku. No nic, trza jechać po strzałkach… siup przez strumyczek i dalej przed siebie. Wszystko jest cacy, moc jest, rower działa, olać pogodę – właśnie zaczęło padać. .. Atak na ścianę płaczu, omijam w locie w trakcie zjazdu dwóch zawodników po OTB. Ruszają się więc chyba się nic nie stało. Rozpoczynam drugą pętle, podłączam się pod mały peletonik na asfalcie i cicho sapiąc na kole odpoczywam :). Deszcz się nasilał, błota przybywało… a roweru ubywało, szczególnie z tylnej kasety i łańcucha :(. Ostatni podjazd i jeszcze raz ścianka. Na mecie spotkałem exoceta, razem poczekaliśmy na Marzenę, która wpadła finisz z uśmiechem, bez cienia zmęczenia. Jak się później okazało 2x zjechała ze ścianki co dało jej większą satysfakcję niż 4 miejsce.

Jak dla mnie trasa średnio trudna, bez jakiś większych niespodzianek.
Open 79. kategoria 22.


gdzieś na zielonym po pierwszych interwałach...


asfalcik... jazda w małym peletoniku.

Już prawie na pamięć :)

Środa, 15 czerwca 2011 · Komentarze(3)
Kategoria DPD, StressOut
Ranne szorowanie asfalciku przez miasto, po drodze niebezpieczny manewr wyprzedzania durnej lalki na rowerze gadajacej przez telefon. Kurde, krzyczę uwaga! a ona do mnie:
-Hellou! nie widzisz, że jadę tu sobie i gadem przez fon?!
...co za cheepa...
po pracy z Marzeną objazd trasy Skandii, zresztą kolejny... w lesie już widać dziwnie zryty szlak ;)

i jeszcze raz Czesio

Niedziela, 12 czerwca 2011 · Komentarze(2)
ale się dziś styrałem, tylko jedna pętelka Gdańskiej Skandii w luźnym tempie. Piter i Marzena też jakoś tak na świeżych nie wyglądali. To chyba pogoda ;-)
Zastanawiam się ile z obecnej trasy wywalą orgi w dniu startu, tak by mogły pojechać koszyki wiklinowe dystans mini?!

Koniec świata, czyli...

Sobota, 11 czerwca 2011 · Komentarze(0)
...czyli zakupy u Żuchlińskiego. Totalna profanacja i niesmak do teraz. No ale se można pomacać wszystkiego bez liku. Marzena wymacała okulary i rękawiczki. Ja za pomoc w wyborze dostałem skarpetki gore-pierdziore :)
Zanim dojechaliśmy, to zaliczyliśmy spory kawałek żółtego szlaku w Dolinie Radości z obowiązkowym strumyczkiem. My i jakieś 1000 innych osób będzie go brukać w następną sobotę na Skandii u Czesia.



Powrót, przez kładkę na estakadzie Kwiatkowskiego. 2x próbowałem opluć samochód (tak mi jeszcze zostało z dzieciństwa) ale nie trafiłem bo był za duży wiatr i miałem kiepskie synchro w czasie.


W Gdyni mega popas i jazda dalej klifami do Sopotu - lanserskiej stolicy Polski. Na klifach zaliczyliśmy kilka technicznych zjazdów i naturalnie podjazdów ostro lawirując między turistikami o bosko spalonej na różowo skórze. Potem było już gorzej bo trafiliśmy na kongres PO w ErgoArenie. Zyliazdy autokarów i chaos na ulicach...

Dla zmiany nastroju w centrum Gdańska, co by nie mówić ze pod domem totalna wiocha i kury latające po ścieżce rowerowej :)