kolorowa mieszanka szlaków po TPK... na podjeździe pod Pachołek zerwałem łańcuch :((( Pechowo bo trzasło na fabrycznie nitowanym ogniwie. Po 5 minutach brudnej dłubaninki reanimowałem łańcuch dwoma spinkami. Dalej już lżej w kierunku domu.
Leśna jazda po lesie. Reja, Gołębiewo, żółtym na Polifarb, potem Osowa, Owczarnia, Dolina Radości, Dwór Oliwski, ZOO, niebieskim na Pachołek, Borodziej, Reja - domek i herbatka.
Szkoda gadać, tak się zmęczyłem ze ledwo wrociłem do domu. To już nie lato...zimno, szybko ciemno. Dobrze, że po pracy jeszcze miałem okazję zobaczyć zachodzące słonce.
Pierwsze koty za płoty... częściowy, czyli tyle ile zapamiętałem z mapy, objazd trasy maratonu mtb. Takie tam przygotowania aby nie powtórzyć błędu z Kościerzyny. mała wpadka...
Jazda testowa po założeniu nowego Fox'a. 4 pokrętła do regulacji a w plecaku pompka. Dla mnie 1 dzień do regulacji amortyzatora to mało. Cały plus tej wycieczki, prócz oczywiście regulacji, był taki, iż sprawdziłem trakcję na wszystkich mokrych nawierzchniach... jutro maraton MTB Kościerzyna!
Pamiętajcie! zza zakrętu zawsze może wyskoczyć babcia... nawet w lesie... wiecie, taka z siateczką plastikową. Sierpień mocno za pasem, grzybów nie ma bo sucho. Po co jej ta dziadówka po zmorku? -nie wiem.
Nieznośna fala upałów zapowiadana na sobotę dotarła nad morze właśnie dziś. Powietrze było tak lepkie, gęste a przede wszystkim gorące, że na przedmioty pozostawione w stanie nieważkości nie działała siła grawitacji. Jazdę rowerem pozostawiłem na wieczór. Zrobiłem trase "Puchatego" (wielkie dzięki)po drodze oczywiście pomyliłem skręty. Ale za to znalazłem ładną dolinę z widokiem. Sopot Reja do góry, żółty szlak na Karwiny, przy Polifarbie powrót mostem nad torami i z powrotem na Reja.
...podobno nie ma nic piękniejszego niż rodząca kobieta...ja podobnie wyglądam zdobywając kolejne wzniesienie ale na górze to jest już tylko piękny mój rower...