kasa się skończyła bo wszystko poszło jak zwykle na rower. Jeść trzeba... ale co? no jak to co?! trza iść-jechać do lasu i pogrzebać w runie leśnym za kurkami do sosu kurkowego i polędwiczek :) Objechaliśmy cały kwartał lasu i nic...zero,null w zamian złapałem 2kleszcze.
...trochę nie było czasu na beletrystykę. Po sobotnim ognistym XC w Matemblewie zrobiłem sobie z Marzeną objazd trasy. Jak się później okazało, nie byliśmy pierwsi. zastanawiam się czy ktoś przyjechał na trenindżek czy w poszukiwaniu zagubionych fantów ;p
W drodze z pracy postanowiłem zrobić sobie trochę pod górkę. Pojechałem zobaczyć trening BraciB w Matemblewie. Ku memu zdziwieniu zebrało się tam wielu "słuchaczy". W trakcie bardzo lajtowego trenindżku spotkałem Puchatego i Faścika. We trójkę zrobiliśmy leniwie-zapoznawczo jedną pętelkę( potem chopaki zostani i kręcili dalej kółeczka sami). Nawet udało się nam zaatakować z sukcesem ostatni stromy podjazd. Jest moc, ale czy starczy na 4pętle... nie wiem :)!
Bardzo leniwie, bo nóżki po wczorajszym maratonie jakieś takieś drewniane. Cyborgiem nie jestem wiec tylko stać mnie było na... na czereśnie jako tzw rozjazd. smaczne i słodkie
...no właśnie postanowiłem zobaczyć jak trenują miszcze (b.Banach) i "miszcze". Wybrałem się na trening po pracy. Trochę ciężko mi się jechało - raz, że miałem grube opony jeszcze ze skandii a dwa plecak. Na starcie zebrało się sporo ludzi. Dwie pętelki zapoznawcze a potem podział na tych co chcą szybciej i wolniej kręcić pętelki. Dopiero na trzeciej pętli wjechałem ostatni najcięższy podjazd... normalnie odebrało mi możliwość prawidłowego postrzegania świata. Percepcja obniżona do minimum, jedynie co pamiętam to moje głośne łapanie powietrza i miękkie nogi... Trasa mocno interwałowa, z bardzo szybkimi zjazdami. Trzeba będzie uważać na zawodach.
ostatni podjazd na BT siem brudziłem... jak zwykle :)
Ranne szorowanie asfalciku przez miasto, po drodze niebezpieczny manewr wyprzedzania durnej lalki na rowerze gadajacej przez telefon. Kurde, krzyczę uwaga! a ona do mnie: -Hellou! nie widzisz, że jadę tu sobie i gadem przez fon?! ...co za cheepa... po pracy z Marzeną objazd trasy Skandii, zresztą kolejny... w lesie już widać dziwnie zryty szlak ;)
no to po pracy poleciały 4 quasi pętelki FamilyCupa w Sopocie. Puchaty upodlił mnie okropnie... no ma parę chłop. Dobrze że była z nami Marzena, to jakoś się powstrzymywał przed pełnym rozkręceniem.
Parno jak cholera, od południa ciągną ciemno-stalowe chmury. Może przejdzie bokiem. Nóżki troszkę swędzą, pojechało by się gdzieś. Rafał ostatnio zapodał szokującego njusa. Kamienna Twarz zniknęła... WOW! Niemożliwe aby ktoś 150kg żmula wytaszczył z lasu a w Davida Kopperfielda już dawno nie wierzę... nigdy w niego nie wierzyłem. Jedno jest pewne, Kamienna Twarz dalej skrywa swoje tajemnice. Rafałowi nawet udało się dowiedzieć czegoś więcej, świeci tak do dziś... Teraz staram się go omijać z daleka - jakiś taki napromieniowany chodzi z białą poświatą :D
...podobno nie ma nic piękniejszego niż rodząca kobieta...ja podobnie wyglądam zdobywając kolejne wzniesienie ale na górze to jest już tylko piękny mój rower...