Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:281.55 km (w terenie 211.00 km; 74.94%)
Czas w ruchu:15:50
Średnia prędkość:17.78 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:93.85 km i 5h 16m
Więcej statystyk

Sylwester na Kłach!

Czwartek, 31 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Częściowe 8% zaćmienie księżyca i 31.12.09 - to noc której nie zapomnę, dlaczego?
-bo to Sylwester na kołach!
TRASA
Rumia- Osłonino- Rzucewo- Puck- Władysławowo- Chałupy- Kuźnice- Chałupy- Władysławowo- Puck- Żelistrzewo- Mrzezino- Rumia

Najlepszy odcinek za Rzucewem na niebieskim szlaku na klifach. Nie będę się rozpisywać. tu znajdziecie więcejOpis linka



Wszystkim uczestnikom gorąco dziękuję za wspólną zabawę!

Komando Kiełbasa Zbychowo

Niedziela, 13 grudnia 2009 · Komentarze(6)
Poszukiwanie resztek niemieckich struktur obronnych na Wzgórzu nr 163 zakończyło się totalnym fiaskiem. Nie chcąc tracić cennych "jasnych godzin" zabraliśmy się za eksplorację pobliskiej Góry Markowca w Rumi. To nie było trudne, bo praktycznie już z 1km było widać cel. Troszkę się rozczarowaliśmy zastanym widokiem. Strasznie syfiasty teren...(czytaj miejsce smakoszy F-16). Zawiedzeni i nieco zmarznięci przeszliśmy do trzeciego etapu dzisiejszej wyprawy, czyli operacja KOMANDO KIEŁBASA. Gdzieś w nieokreślonym miejscu w okolicach Zbychowa daleko od cywilizacji dwaj eksplorersi rozpalili ognisko... i zrobili sobie ekstremalny piknik w padającym śniegu ;) Przednia zabawa i pełny brzuch smacznej ciepłej kiełbaski...


jak zwykle...błoto


Michał szuka niemieckich struktur na Wzgórzu nr 163


resztki dalmierza

operator kielbasek

to śnieg... chyba pierwszy w tym roku

Wieżyca z głową w chmurach

Niedziela, 6 grudnia 2009 · Komentarze(2)
Doskonała wyprawa, mimo średnio stabilnej pogody. Im wyżej tym większa mgła skraplająca się na wszystkim... Z Oliwy wystartowaliśmy z małym opóźnieniem, znów lekko zaspałem! Czarny szlak w grudniu bez śniegu w błotnej oprawie dawał nam znać na każdym zakręcie że nie będzie lekko. Naturalnie nikt nie mówił że będzie lekko. Szkoda że trud we wspinaczce nie został wynagrodzony pięknym widokiem. Mimo to wieża zrobiła na mnie wrażenie, ociekająca od skroplonej mgły, stała twardo w głuchej ciszy burzonej naszym sapaniem ;)
W Szymbarku zjedliśmy obiad i przygotowaliśmy się do wieczornego powrotu. Trzy razy zgubiliśmy drogę do tego stopnia, że musieliśmy spacyfikować sporą ilość km asfaltu by trafić na czarny szlak za Kartuzami. Nocna przeprawa przez mostek w asyście pohukiwania sów odpowiednio podniosła poziom adrenaliny. Za Matarnią małą wpadka w nawigacji kosztowała nas 30 minut błądzenia po lesie z rowerem w garści...o 22.10 bylem wróciłem do domu...naturalnie zabrałem się za eksploracje lodówki!