Gdynia - wieczorny cruise. Przypadkowo na Skwerze Kościuszki odbywał się zlot "tuningowanych" samochodów. Szkoda że nie mialem aparatu. Wysłał bym kilka do Tede do jego programu "OPT" na TVN Turbo. Taki badziew jak rzadko! żal...
Troszkę jestem rozczarowany tym szlakiem, raz że nieco nudnawy, dwa kiepsko oznaczony, trzy dużo odcinków asfaltowych dostępnych dla samochodów. Gdyby nie moja przebita dętka, małe OTB w polu, gleba Michała oraz sympatyczny punkt widokowy można by zasnąć! W Wejherowie jednomyślna decyzja dalszej jazdy czerwonym/czarnym szlakiem była strzałem w 10. Szczególnie że odcinek do Gdyni/Sopotu pokonywaliśmy w asyście księżyca i gwiazd. Co przejechane i zobaczone to nasze!
Aga trochę znudzona małą ilością przewyższeń przysnęła na ambonce ;)
Plan był prosty. Jazda na Szemud, po drodze przeprawa przez strumień Zagórskiej Strugi, zobaczyć do słychać u Jesiennych Tułaczy i po zmroku powrót bez kompasu ale z mapą. Pierwsza część buła z masłem - druga trochę gorzej. bo w lesie ciemno i nie ma kogo zapytać o drogę... tu kiedyś był most? poruszone...?
Na papierze wczorajszy szlak to zielona przerywana kreska...bez informacji gdzie potrzebna wyciągarka na przypadek ugrzęźnięcia po suport, gdzie drwale właśnie mają wyrąb lasu, gdzie szeroki dukt leśny zamienia się w leśną scieżynke - gdzie idąc, pchając, niosąc rower masz wrażenie że za tobą idzie locha z młodymi bo wlaśnie zgubiłeś szlak i turlasz się po prywatnej alejce państa Dzikowskich lub Sarnowskich. Gdzie mostek nad rzeczką bez desek, a te które pozostały tak śliskie ze nogi sie same rozjezdzają. Brak takich informacji daje największą radość z jazdy, bo im więcej tego tym lepiej!
Historia Trzech weslolych bolkow, w zasadzie bolka, lolka i toli rozpoczęła się w Gdyni. Postanowili wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi pokręcić nóżkami. Na rozgrzewkę wybrali kierunek na Rewę od czasu do czasu spoglądając daremnie w niebo szukając słońca.Jazda asfaltem nie dawała im radości... wiec skierowali sie na leśne dukty, atakując spory masyw góry Markowca na wysokości Rumi, dalej Zbychowo, czerwony na Bieszkowice, tam leśna pętla "deja vi" bo nikomu sie nie chciało wyciągac mapki! Dalej Koleczkowo - Chwarzno - lasem na Mały Kack, dalej już sam Reja do domu.
Co tu dużo pisać! wyśmienita wyprawa... 1. przejechany cały czerwony szlak Sopot-Wejherowo (bez wyjątków) 2. nareszcie nie musiałem korzystać z usług SKM - powrót na kolach niebiesko-czerwoną mieszanką tras. 3.wyborowe towarzystwo 4.chcę jeszcze raz!
siup przez wodę! znów nie zabrałem jedzienia ... jeszcze trochę do domu...
Leśna jazda po lesie. Reja, Gołębiewo, żółtym na Polifarb, potem Osowa, Owczarnia, Dolina Radości, Dwór Oliwski, ZOO, niebieskim na Pachołek, Borodziej, Reja - domek i herbatka.
zamiast ze szczotką i siatką chryzantem, postanowiłem odrobinę wolnego czasu spędzić w lesie. Tempo oczywiście odpowiednie do charakteru dnia. Nieco zadumane, bez głupich pogadanek o niczym...
Trasa: Reja-Karwiny-Źródło Marii-Polifarb-żółty szlak na Górę Donas-powrót troche czarnym szlakiem-Reja-domek i ciepła herbata. Później spacer po cmentarzu oliwskim.
cmentarzysko rur z włókna szklanego, pozostałość po modernizacji prawdopodobnie kanalizacji deszczowej.
...podobno nie ma nic piękniejszego niż rodząca kobieta...ja podobnie wyglądam zdobywając kolejne wzniesienie ale na górze to jest już tylko piękny mój rower...