Wpisy archiwalne w kategorii

Słońce w plecy

Dystans całkowity:4368.77 km (w terenie 3238.00 km; 74.12%)
Czas w ruchu:275:49
Średnia prędkość:15.84 km/h
Maksymalna prędkość:69.10 km/h
Suma podjazdów:15477 m
Maks. tętno maksymalne:173 (92 %)
Maks. tętno średnie:129 (68 %)
Suma kalorii:8158 kcal
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:82.43 km i 5h 12m
Więcej statystyk

zimna kiełbasa w krzakach koło kielna

Sobota, 24 października 2009 · Komentarze(0)
Jak w tytule - miało być ognisko...z GRT, zamiast tego mokra dupa, sine palce i piasek miedzy zębami...większość drogi powrotnej po asfalcie w deszczu, bo tak szybciej.
Mimo to w jakimś sensie było fajnie. Jak to się mówi: Żołnierze Hardkoru nie znają oporu ;)

Trasa:
Sopot - Gdynia-lasami na Chwarzno - czarny szlak do Koleczkowa - Kamień - Kielno - Chwaszczyno - Osowa - Sopot!



zdjęcia od Fransa z GRT

do kartuz pseudo niebieskim szlakiem

Sobota, 17 października 2009 · Komentarze(0)
<a href="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=41f601c9e6f674b9" target="_blank"><img src="http://images49.fotosik.pl/215/41f601c9e6f674b9med.jpg" border="0" alt="darmowy hosting obrazków"/></a>



slad GSP od Puchatego.

Północ, północny-wschód, Wejherowo

Sobota, 26 września 2009 · Komentarze(0)
Od dawna nie jechałem w roli gościa na rajdzie rowerowym. Strasznie sympatyczny rajd rowerowy. Przećwiczyłem wszystkie elementy dobrego rajdu... od drobnego deszczyku, błotnistych kałuż, szutru, asfaltu i najważniejsze - dobrej zabawy. Pozdrawiam wszystkich uczestników portalu RwM!

Hydro - Rajd po bursztyn

Niedziela, 23 sierpnia 2009 · Komentarze(4)
O wycieczce wiedzieliśmy z tygodniowym wyprzedzeniem. Mimo to decyzja czy wschód czy zachód zapadła na 12h przed godziną "0". Z oliwskiego dworca skierowaliśmy się na Dolinę Radości. Podejrzanie łatwo, zupełnie nie w niedzielnym tempie wjechaliśmy na odnogę drogi prowadzącej do Matemblewa. Od ostatniej wizyty (czyt. 10 lat temu) w sanktuarium troszkę się zmieniło. To miejsce straciło swój dawny urok. Lokalna "czarna władza" wybudowała tam trawiaste lotnisko zakończone jakąś koszmarną instalacją tandetnie zawieszoną na stalowym rusztowaniu. Dalej przez dawny poligon wojskowy do Obwodnicy Trójmiejskiej. Niebieskim szlakiem aż do samych Kokoszek, gdzie jednomyślnie zdecydowaliśmy o nieco wcześniejszym drugim śniadanku. Na miejscówkę wybraliśmy środek łąki w widokiem na tunel powietrzny dla startujących lub lądujących samolotów z Rębiechowa. Nawet sprowadziliśmy wzrokiem na ziemię jakieś Su-cośtam i AirBusa. My polecieliśmy dalej do Otomina przez Smęgorzyno mocno "zdewastowanym" niebieskim szlakiem przez quady i końskie kopyta.

"Dzika część jeziora Otomińskiego"

Nad jeziorem Michał wpadł na pomysł zwiedzenia "Bursztynowej Góry" na żółtym szlaku. Misja bursztyn zakończyła się podwójnym fiaskiem. Wpadłem w jakieś pordzewiałe zasieki i rozciąłem sobie łydkę. Chwilowy mój zły humor storpedował poszukiwania celu. Może i dobrze bo ponownie Michał wyciągnął kolejnego asa z rękawa. Szlak starych hydro-elektrowni. SUPER! Totalne zaskoczenie na miejscu. Piękna architektura i widoki, szczególnie z cokołu wieży kompensacyjnej koło Bielkówka.


"Hydroelektrownia Straszyn"


"Wieża Kompensacyjna Bielkówko"

Szybka przerwa z uzupełnieniem płynów w Kolbudach, dalej pięknymi szlakami ( zielonym i czarnym ) i ten mostek podnoszący poziom adrenalinki. Szybko z powrotem przez Otomin, poligon wojskowy, Matemblewo. Zaproponowałem Piotrowi i Michałowi jazdę starym bardzo wymagającym technicznie singletrackiem po wzgórzach Doliny Radości. Jak się później okazało tamtedy poprowadzono niebieski szlak, którym planowaliśmy powrót do Sopotu. Nie wiem jak to się stało ale tuż za przekroczeniem leśnej granicy administracyjnej Gdańsk/Sopot Piotr nagle dostał takiego "kopa" i ledwo z Michałem utrzymaliśmy się na jego kole. To takie małe rowerowe "Deus ex machina". W okolicach Borodzieja rozstałem się z kompanami hydro-rajdu i popędziłem do Sopotu.
Panowie bardzo udana wyprawa. Szacunek, czekam na więcej!
Fotki wrzucę później, teraz tylko GPS track - cały!!! ;)

Żarnowiec, zawsze za płotem...

Sobota, 15 sierpnia 2009 · Komentarze(2)
Tradycją sie już stało, ze każda sobota jest spędzana w w siodle lub jak to poprawnie powinno brzmieć, na siodelku rowerowym.
W określonym znanym i przetestowanym 3-osobowym składzie ruszyliśmy na zachód. Punkt 10:09 dojechaliśmy z Trójmiasta do Wejherowa. Tu szybki atak na sklep celem uzupełnienia wody i batoników. Pogoda początkowo nie rozpieszczała, stalowe ciężkie niebo nie wróżyło nic sympatycznego. Rozpoczęliśmy zielonym szlakiem. w miarę "wspinania" się leśnym traktem Puszczy Darżlubskiej, po opuszczeniu leśnego bukowego cienia ujrzeliśmy słonce. Krotki rękawek zawitał na dobre. Naszym celem był wrak niedokończonej elektrowni atomowej w Żarnowcu. Na wysokości Sobieńczyc mocno odbiliśmy w kierunku jez. Żarnowieckiego. Chłodna bryza znad jeziora poprawiła nam samopoczucie.





Tak jak przewidywałem, obiekt otoczony płotem, a gdzieś w oddali budka stróża...no przecież nie będziemy oglądac tego z daleka...do dzieła. Na miejscu spotkaliśmy turystów z Łodzi - doskonale obeznanych z tematem Żarnowca. Na bieżąco uzyskiwaliśmy odpowiedzi na pytania typu: a gdzie a co i jak? Radość zwiedzania jednak nie trwała w nieskończoność, z za rogu wyłonił się emerytowany stóż. Grożąc nam policją nakazał opuścić teren elektrowni. Poczuliśmy się jak etatowi zbieracze złomu przyłapani na kradzieży stalowych zbrojeń. Zapominając o zajściu pojechaliśmy dalej na górny zbiornik retencyjny, sprawdzając swoje możliwości zaliczając premię górską. Na koronie zbiornika mała przerwa. Widok ładny ale znów zza płotu. Powrót czarnym szlakiem "Grot Mechowskich" okazał się dla nas dużą niespodzianką. Połowa trasy, szczególnie na odcinku puszczy była zalana woda... zabawa po pachy. Tu informacja dla innych, odradzam tę trase w "porze monsunowej".



Droga od grot mechowskich do Pucka to równa patelnia. Mało ciekawy odcinek rajdu, bo po asfalcie dróg publicznych. Jednynie co nas rozbawiło to ślub w lokalnym kościółku oraz późniejsze "bramki" na naszej drodze. Ach te wiejskie klimaty. W Pucku złapalismy niebieski szlak brzegiem klifu. W mgnieniu oka dotarliśmy do Rzucewa. Tu kolejne wesele w historycznym zamku.



Chwila odpoczynku na pomoście. Dalej to już ekspres. Strzalka na Rumię, Chylonię i mój kochany Sopot.

GSP padł...brak końcówki trasy ale głównie tej przez miasto.

Lębork - Sopot - lasami

Niedziela, 2 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kolejny sobotni wypad zapowiadał się malinowo! Po dojechaniu kolejką SKM z Trójmiasta do Lęborka poraziło nas słońce. Tego przedpołudnia już wiedziałem że nie będzie łatwo na trasie. Szczególnie że nie miałem kasku a z błękitnego nieba lał się żar. Zaczęliśmy od szybkiego ataku na sklepik w centrum. Ja wypiłem litr wody tylko w samej SKM-ce siedząc na kanapie. Nie wiem czy to z gorąca czy z nerwów, że jest z nami Puchaty.
Jednomyślnie postanowiliśmy objechać jez.Lubowidzkie, wiedząc że tam będzie znacznie chłodniej od wody. To była sobota... co 500m napotykaliśmy bezczelnie zaparkowane nad brzegiem jeziora BMW i Golfy, przy okazji omijając cuchnące marketową podpałka grille z tanią kiełbasą.


Jak zwykle, gdzie jesteśmy???


Kamienny most kolejowy z 1905r.



Dziura...?!