Karkonosze #5 „Pierwsza górka zaliczona”
Sobota, 23 lipca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Słońce w plecy
Po wczorajszej rozmowie z chłopakami, którzy dziś startują zdecydowaliśmy się jechać w wyższe partie gór, gdzie było prawdopodobne, że będzie trochę bardziej sucho. Pogoda się poprawiła na tyle, że wybraliśmy się na dłuższy wypad.
Od rana byłem nie w sosie, w końcu tak długo czekaliśmy na ten maraton…
Najpierw oczywiście Szklarska Poręba, do której mieliśmy 8 km podjazdu, potem Jakuszyce ze wspaniałą, wakacyjną temperaturą 9 stopni ;-) Mostkiem na Izerze przeprawiamy się na stronę czeską, potem częściowo nieprzejezdnym (ze względu na półmetrowe kamloty, stromiznę i ogromne korzenie) zielonym szlakiem rowerowym dotarliśmy do Iizerki – najwyżej położonej osady w północnych Czechach. Po stronie czeskiej większość dróg była wyasfaltowana, co nie do końca nam się podobało. Jak tylko zobaczyliśmy, że Smrk, który był tego dnia naszym celem, da się wjechać nie-asfaltem, zmieniliśmy trasę. Ostatnie parę kilometrów było ciężkie, zwłaszcza ze względu na luźne kamienie i w pierwszej części jakieś rozkopy, ale udało się nam wjechać na szczyt bez schodzenia z roweru. 1124 m n.p.m. szczyt zaliczony! Jak tylko przekroczyliśmy granicę z Polską znów zrobiło się ciężej. Na trasie powrotnej zahaczyliśmy o BM Świeradów Zdrój i BM Piechowice, na co wskazywały napisy na drodze. Dzięki temu, że w pierwszej części dnia prawie cały czas podjeżdżaliśmy, pod wieczór mięliśmy 15 km zjazd. Brr… zimno było. Dzisiejsza wycieczka miała wynieść ok. 60 km, a wyniosła 94, a więc więcej niż dystans Giga na dzisiejszym maratonie. Rowery zbrukane – nie udało się nam uniknąć mokrych odcinków. Jednak w TPK po 3 dniach opadów brnęlibyśmy po piasty w błocie, tu mieliśmy jedynie do czynienia z potokami wody.
Trasa: Piechowice- Szkalrska Poręba- Jakuszyce – Orle – Most na Izerze – Izerka – Smedava- Smrk- Hala Izerska- Świeradów Zdrój – Piechowice


-Srmk, dziś wyżej się nie dało

Od rana byłem nie w sosie, w końcu tak długo czekaliśmy na ten maraton…
Najpierw oczywiście Szklarska Poręba, do której mieliśmy 8 km podjazdu, potem Jakuszyce ze wspaniałą, wakacyjną temperaturą 9 stopni ;-) Mostkiem na Izerze przeprawiamy się na stronę czeską, potem częściowo nieprzejezdnym (ze względu na półmetrowe kamloty, stromiznę i ogromne korzenie) zielonym szlakiem rowerowym dotarliśmy do Iizerki – najwyżej położonej osady w północnych Czechach. Po stronie czeskiej większość dróg była wyasfaltowana, co nie do końca nam się podobało. Jak tylko zobaczyliśmy, że Smrk, który był tego dnia naszym celem, da się wjechać nie-asfaltem, zmieniliśmy trasę. Ostatnie parę kilometrów było ciężkie, zwłaszcza ze względu na luźne kamienie i w pierwszej części jakieś rozkopy, ale udało się nam wjechać na szczyt bez schodzenia z roweru. 1124 m n.p.m. szczyt zaliczony! Jak tylko przekroczyliśmy granicę z Polską znów zrobiło się ciężej. Na trasie powrotnej zahaczyliśmy o BM Świeradów Zdrój i BM Piechowice, na co wskazywały napisy na drodze. Dzięki temu, że w pierwszej części dnia prawie cały czas podjeżdżaliśmy, pod wieczór mięliśmy 15 km zjazd. Brr… zimno było. Dzisiejsza wycieczka miała wynieść ok. 60 km, a wyniosła 94, a więc więcej niż dystans Giga na dzisiejszym maratonie. Rowery zbrukane – nie udało się nam uniknąć mokrych odcinków. Jednak w TPK po 3 dniach opadów brnęlibyśmy po piasty w błocie, tu mieliśmy jedynie do czynienia z potokami wody.
Trasa: Piechowice- Szkalrska Poręba- Jakuszyce – Orle – Most na Izerze – Izerka – Smedava- Smrk- Hala Izerska- Świeradów Zdrój – Piechowice


-Srmk, dziś wyżej się nie dało

