Karkonosze #2 „A jednak jebło”

Środa, 20 lipca 2011 · Komentarze(0)
Ranek nie zapowiadał Armagiedonu. Owszem, było szaro, ale nie padało. Ciepło i niestety dosyć wilgotno. Pierwszym punktem programu miało być obejrzenie najwyższego Wodospadu po polskiej stronie Karkonoszy – Kamieńczyka (27 m).W drodze zboczyliśmy z żółtego szklaku i pojechaliśmy dalej szlakiem pieszym. Po 3 km okazało się, ze się kończy skalną ścianą, trzeba było wracać.
„Marzena, patrz! Mgła mi się osadza na nogach” – powiedziałem.
Po 5 min. okazało się, że to deszcz, po 10 min lało już jak z cebra. Po 15 minutach kamienista droga wyglądała jak rwący potok. Jakoś dojechaliśmy do Kamieńczyka, chociaż ostatni podjazd w połowie pokonaliśmy z buta. Wejściówka kosztowała, ale że mieliśmy własne kaski i nie musieliśmy ich wypożyczać, a do tego na kasie siedział entuzjasta rowerów (na co wskazywała bransoleta z łańcucha rowerowego na jego ręku) wejście mieliśmy gratis i rowery zostały pod jego ochroną. Potem zjechaliśmy, w ścianie deszczu, pseudoasfaltem do Szklarskiej, a potem „spłynęliśmy” (bo inaczej nie da się tego nazwać) do Piechowic.
Wycieczka z powodu nawałnicy została mocno skrócona, ale wrażeń było mnóstwo. Tego dnia zmokło nam wszystko, nawet kasa.


-okolice Szrenickiego Kotła


-koniec drogi :/


-potoczek? raczej mała niagara... gdzieś koło Szklarki


-podręczna turystyczna suszarka do banknotów


-Wodospad Kamieńczyka w deszczowej odsłonie

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eczon

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]