Maraton MTB Koscierzyna 2009
Niedziela, 6 września 2009
· Komentarze(0)
Kategoria Maratony
Start rozpoczął się z 15 min opóźnieniem. Wybrałem sobie z chłopakami środek peletonu, pamiętając że zaraz na wyjeździe jest brama mocno zawężająca światło drogi. Zaraz za nią bardzo szeroki szuter, jednak mimo to trzeba było mieć oczy do okoła głowy. Z prawej miałem Michała a z lewej Puchatego. Tak było do 2km gdzie Puchaty załapał defekt przerzutki. Tyle zdążyłem zobaczyć...na dodatek chwile poźniej Michał został zablokowany przez karambol. Zostałem sam. Nasz misterny plan jazdy i współpracy rozpadł się. Zabrałem się za wyprzedzanie przez następne 10km po których dogonił mnie Michał. Pogadaliśmy chwile i podłączyliśmy się do grupki bikerów wyraźnie mocniej i szybciej przesuwającej się ku mecie.Na wspominanym przez Organizatora malowniczym singletracku nie widziałem nic procz mokrych, śliskich korzeni oraz jednej sosenki na której się zawinąłem. Strącając z niej połowę szyszek zupełnie jak w kreskówkach Disney'a. Na punkcie żywieniowym szybki łyk wody, pomarańcz i banan w kieszeń. Chwila zastanowienia gdzie jest Puchaty?! Zaślepiony owczym pędem pod wsią Malbork poleciałem za innym bikerem. Cóż bywa... kiedy z naprzeciwka wyleciał inny uczestnik wszystko było jasne - źle, źle, źle!!!!!!.
Łączne 2km ekstrasów wystarczyło na spadek o 10 oczek w dół. Trochę odebrało mi sił. Już nie wytrzymywałem tępa jakie trzymał Michał. Kilka km dalej mijam Michała na czworakach szukającego spinki w trawie. Przede mną nikogo za mną nikogo tylko ja i tabliczka z info 5km do METY. Nie wiadmo skąd na kole pojawił się niezniszczalny Miachał. Razem ponownie parliśmy na metę...wyprzedzając jeszcze po drodze zawodnika. Przejazd przez tory, szuter, drobny podjazd i meta. Pamiątkowy medal i cholera co się stało/dzieje z Puchatym??? Jest przy samochodzie już przebrany. Przyjechał pierwszy przed nami (respekt). Wyprzedził nas w chwili naszego szukania trasy.
REASUMUJĄC: kategoria M3 miejsce 17
zero problemów z rowerem
pełna satysfakcja
doskonała zabawa - Panowie Gdynia obowiązkowo!

Łączne 2km ekstrasów wystarczyło na spadek o 10 oczek w dół. Trochę odebrało mi sił. Już nie wytrzymywałem tępa jakie trzymał Michał. Kilka km dalej mijam Michała na czworakach szukającego spinki w trawie. Przede mną nikogo za mną nikogo tylko ja i tabliczka z info 5km do METY. Nie wiadmo skąd na kole pojawił się niezniszczalny Miachał. Razem ponownie parliśmy na metę...wyprzedzając jeszcze po drodze zawodnika. Przejazd przez tory, szuter, drobny podjazd i meta. Pamiątkowy medal i cholera co się stało/dzieje z Puchatym??? Jest przy samochodzie już przebrany. Przyjechał pierwszy przed nami (respekt). Wyprzedził nas w chwili naszego szukania trasy.
REASUMUJĄC: kategoria M3 miejsce 17
zero problemów z rowerem
pełna satysfakcja
doskonała zabawa - Panowie Gdynia obowiązkowo!

