X-Duathlon Gdańsk 2011

Sobota, 15 października 2011 · Komentarze(9)
Kategoria Maratony
X-Duathlon. .. „prawie” robi różnicę. W tym przypadku „x” zmienia zabawę w piaskownicy w klasyczny horror z postaciami zombie w rolach głównych! Tego chyba się nikt nie spodziewał, iż w środku Wrzeszcza można wytyczyć trasę rowerowo-bieganą zgodną ze standardami afgańskiego poligonu.
Ale po kolei…
-na dzień dobry prawie 4km biegu, prawie uphillu po starych drewnianych stopniach w Gaju Gutenberga. Po twarzach zawodników łatwo można było wywnioskować, że zakładane czasy będą troszkę dłuższe od normalnych wyników, ponieważ trzeba było doliczyć drobne postoje na uspokojenie kolki i złapanie pełnego wdechu w płuca. Ja założyłem sobie wirtualne klapki na oczy i uszy i truchcikiem ( nie biegiem ) realizowałem plan. Ukończyć zawody samodzielnie bez pomocy respiratora. Gdzieś na mną wyraźnie słyszałem sapanie Marzeny, która dziarsko śmigała swoje dwa okrążenia.
…zmarnowany ale zadowolony, że jeszcze żyję dobiegłem do strefy zmian, gdzie przesiadłem się na rower i zacząłem odrabiać stracony czas. Pierwsze okrążenie dość leniwie na wysokim HR (jeszcze po bieganiu takie mi zostało). Następne szły całkiem gładko. Trasa dość interwałowa bez szczególnych niespodzianek. No chyba jedyną przykrą niespodzianką były dubelki od czołówki. No ale z tym się liczyłem przy takiej ilości pętli – tylko dlaczego TAK SZYBKO??? Niesmak poprawiałem faktem, iż sam też dublowałem i to miejscami hurtowo :) Widać, że amatorzy biegania mieli spore problemy z częścią rowerową, szczególnie na trudniejszych odcinkach, podobno były takie, hehe :-).
…w trakcie ostatniej zmiany roweru na buty do biegania złapały mnie kurcze. Łydki podskoczyły mi pod same kolana :( zamieniając się w kawał stali. Chwila masażu i po sprawie.
Ostatnią bieganą pętlę biegło mi się podejrzanie za łatwo, aż do momentu stopni! Tu już wrzuciłem na luz i spacerkiem wczłapałem się na górę, potem na kolejną górę i koleją…
Na mecie do fotek strzeliłem wymuszony uśmiech po czym ogarnęła mnie wielka radość a do głowy przyplątała się niebezpieczna myśl…
…w przyszłym roku poprawię wynik, trzeba coś zrobić z bieganiem!


ooo taaak jestem zajebisty, tylko dlaczego tak sapie?!


strefa zmian, moja bicza czeka na zmianę...


Marzena strzela kolejne dubelki.


leeeeciiiii do mety na pudło!


po zawodach... a do domu kolejny pucharek :) gratulejszyn!

Komentarze (9)

dziękować, dziękować :)

babka z jajami jeszcze większymi 14:18 czwartek, 20 października 2011

Gratulacaje ! ... hehe, zakwasy posladów - dobre ;)

exocet 06:28 czwartek, 20 października 2011

A Ty Marzena to masz jeszcze większe!!:D Brawo!!

puchaty 06:01 czwartek, 20 października 2011

Z tym bieganiem to było ciężko, pierwszy raz w życiu miałam zakwasy pośladów ;-) . Frekwencja była 2 x większa, niż w zeszłym roku, a czołówka to prawie same przecinaki z maratonów mtb, prawie żadnych thriatrolnistów lub biegaczy.

Marzena 16:43 środa, 19 października 2011

Brawo Maxu! Masz jajca, że se tak biegasz samymi nogami!

puchaty 16:33 środa, 19 października 2011

Wszyscy się teraz roztrenowują, widzę to po ulicach stołecznych :)

CheEvara 15:14 środa, 19 października 2011

a dziękować!
-z frekwencją to chyba w sam raz. w trakcie jazdy liczyłem ale po 100 chyba trafiłem na ten sam numerek ;-)

geemax 14:46 środa, 19 października 2011

No proszę, piknie! I pogratulować!
A frekwencja jak?

CheEvara 14:35 środa, 19 października 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa stawy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]