Zaległy IV Maraton Jesienny w Kościerzynie

Niedziela, 25 września 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Maratony
to był dobry dzień na maraton... naturalnie doskonale wiedziałem, że nie mam absolutnie żadnych szans na wygraną, ale lubię bardzo ten stan perfidnego upodlenia na mecie. a myśl o ostatnich 5km, gdzie rower waży 5 ton wywołuje u mnie dodatkowe wiercenie w brzuchu...o mały włos wszystkie te atrakcje by mnie ominęły!!!
-a dlaczego???
-bo miszczowi nie za bardzo chciało się dokręcić śrubkę od tylnej przerzutki...
...i stojąc sobie tak w środku lasu żebrałem o klucz imbusowy - naturalnie, nikt nie miał lub wpadał w nieznaną mi amnezję, co jest całkowicie zrozumiałe dla mnie ;) - w końcu to maraton. po 10 minutach spacerku w kierunku startu otrzymałem imbusik od spotkanych rowerzystów - (za co im serdecznie dziękuję). Pierwszy raz spotkało mnie to... czyli bycie ostatnim jak palec na maratonie. Przede mną wszyscy, a za mną nikt...fatalne uczucie :( Postanowiłem dogonić Marzenę i pociągnąć ją do mety. Ktoś musi z naszego teamu "Kurwelo" mieć pudło! Plan się udał...mimo mojej wpadki bardzo fajny maraton w szalenie pięknym terenie na jednej 65 km pętli! Szacunek dla organizacji dla Klubu KSR, a w szczególności Emo!


meta

Komentarze (4)

z tym fartem to już nie pierwszy raz chyba ;) Gratulacje !!

exocet 19:47 wtorek, 18 października 2011

pozdjazdów było mało, ale nie można powiedzieć, ze trasa była bardzo płaska (tak, jak np w Wejherowie). Były malownicze single nad jeziorami po korzeniach, trochę wytrzęsło nas w trawie w lesie. Generalnie super impreza. A Emo, jak zwykle zadbała o piękną pogodę. Aha, i przyfarciło mi sie w tomboli :DDDD

Marzena 11:44 wtorek, 18 października 2011

jedna dłuuga pętla to lubię , były podjazdy ??

exocet 10:26 wtorek, 18 października 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dykow

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]