Tu nie ma miejsca na przypadkowość* - czyli Jura na 2 kołach, dzień #1

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Tegoroczny urlop zdecydowaliśmy się spędzić z Marzeną w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Zaczęliśmy przygotowywać się do wyjazdu parę tygodni wcześniej-
zakupilismy nowy bagażnik rowerowy Thule 970 Express (na 2 rowery, montowany na hak- polecam), wyczyścilismy rowery jak nigdy, opracowalismy trasy, które chcielismy przejechać.
Jako ze w okolicach 3Miasta w okresie letnim nie ma gdzie się pościgać, zdecydowaliśmy sie w drodze na urlop wziąć udział w maratonie mtb.
A że po drodze mieliśmy Wielkopolskę, to nasz wybór padł na Hermanow - pierwszy maraton mtb organizowany przez Agro Team Środa Wielkopolska.
Trasa maratonu nie była zbyt pofałdowana, ale było gdzie się zmeczyć. Bylem zadowolony z osiagnietego wyniku (Mega, open-17, m3-6).
W maratonie wzięło udział prawie 300 osób, w tym Andrzej K., więc czułem sie prawie jak w domu ;).
Uścisk dłoni Burmistrza Środy Wlk. i jego "gratulacje Panie Maksu", kiedy wręczał mi dyplom za 6 m. na pewno zapamietam na długo :D
Dzień po maratonie ruszyliśmy w dalsza drogę. Za Częstochową i Olsztynem dowiedziałem sie, co to znaczy burza w górach.
Nie zapomnę chwili, kiedy po lewej stronie widzieliśmy w oddali zachód słońca, po prawej tęczę,a nad nami waliły pioruny.
Noclegi w Jurze zarezerwowaliśmy w Kotowicach, małej miejscowosci znajdującej się mniej więcej po środku tras, które chcieliśmy przejechać.
Jeszcze przed wyjazdem znalazłem strone www.jurapolska.com , na której opisane zostały różne trasy rowerowe w Jurze,
biegnące rownież szlakami pieszymi, dzieki czemu mogliśmy odwiedzić ciekawe miejsca, których nie zobaczylibyśmy, gdybyśmy wybrali rowerowy Szlak Orlich Gniazd.
Po pogodowym Armagedonie, który mieliśmy w drodze do Kotowic, nie było śladu. Przez cały pobyt prawie nie padało, było ciepło i dosyć słonecznie - pogoda wyśmienita na rower.
Codziennie realizowalismy wycieczki według tras, ktore zaplanowaliśmy przed wyjazdem. Nie były może długie - około 60 km dziennie, ale ilość przewyższeń była spora -
drogi wiodły ciągle pod górę lub z góry, rzadko prosto, a dodatkowo po trudnym podlożu - ostrych kamieniach lub piachu.
Marzena zachwycona amonitami godzinami przesiadywała w kamieniołomach, w poszukiwaniu pięknych okazów.
Mnie zainteresowały tamtejsze jaskinie, szczególnie Jaskinia Psia w Zegarowych Skałach. Troche żałuje, ze mielismy spdy, które niestety bardzo utrudniają poruszanie się po wilgotnym podlozu jaskiń.
Już pierwszego dnia zwrócilismy uwagę na bardzo zniszczone lasy - wiele leśnych odcinków, którymi się poruszalismy były nieprzejezdne.
Drzewom zaszkodziła ostatnia zima - pod wpływem szadz drzewa lamaly sie, jak zapałki.
Na każdym kroku napotykaliśmy na typowe dla tego obszaru formy skalne (np. Okiennik, Koci Łeb itd).
Wypad w Jurę tak nam się spodobał, że przedłużylismy nasz pobyt o jeden dzień.

Dzien 1: Mirów-Zdów-Trzebniów-Żarki- Góra włodowska-Mirów (warto zobaczyć ruiny zamku w Mirowie, odrestaurowany zamek w Bobolichach z uroczą bramą Laseckich, Czatachowa pustelnie)
dzień 2: Włodowice-Góra Zborów-Kostkowice-Siamioszyce-Skarżyce-Włodowice (raj dla Marzeny - dużo kamieniołomów)
dzień 3: Podzamcze-Pilica-Smoleń- Dłużec- Udórz- Wierbka- Pilica - Podzamcze (Jura w pigułce - zamek Ogrodzieniec, piękne Zegarowe Skały z Jaskinia Psią i stanowiskiem archeologicznym (można z bliska zobaczyć lokum naszych praprzodków),
zmieniliśmy troche trasę w końcowym fragmencie, bo natrafiliśmy na parę kilometrów wody, które chcieliśmy pokonać na kołach. Nie mogę nie wspomnieć o niezwykle urokliwym miejscu - ruinach zamku Udórz, który nie wiadomo, czy kiedykolwiek został zbudowany do końca)
dzień 4: Olsztyn-Zrębice- Małusy-Mstów- Kusięta- Olsztyn (ruiny zamku w Olsztynie, jaskinie: w Zielonej Górze, Towarna i Dzwonnica)



Reasumując:
Urlop był bardzo udany.
Pogoda: dopisała
Najciekawsze Orle Gniazda, które widziałem: Olsztyn (duży, dobrze zachowany, ale nie tak skomercjalizowany, jak np. zamek Ogrodzieniec) i ruiny zamku Udórz
(ze względu na super, ale ciężki dojazd i tajemniczą historię)
Najmniej ciekawe Orle Gniazdo - zamek w Morsku (na terenie ośrodka wczasowego, wokół pełno ludzi, korty tenisowe, wożące turystów ciuchcie...)
Noclegi: jak za 40,00 zł za noc za osobę warunki były bardzo dobre
Gospodarstwo Agroturystyczne Jawita w Czarnym Piątkowie (Wielkopolska) oraz Gospodarstwo Agroturystyczne Miedzy Zamkami w Kotowicach (Jura) z czystym sumieniem mogę polecić
Jedzenie: bułki na śniadanie z Kotowickiego sklepiku wiejskiego- rewelacyjne, a cielęcina z kozim serem i papryką z grilla w Greckiej Restauracji w Zawierciu - palce lizać
Ilość złapanych gum: zero, a biorąc pod uwagę bardzo ostre krzemienie na wielu odcinkach, można to określić jako niesamowity fart.

*Bez analizy Marzeny, co będzie nam potrzebne na urlopie, nie zabrakło nam niczego, z klamerkami, proszkiem do prania, słoikiem na masło włącznie.
A wszystko to było "tematycznie" posegregowane i każde próby wprowadzenia nawet małego bałaganu w ten ład, kończyły się "groźną" miną Marzeny.
W tym ułożeniu naszych rzeczy nie było według niej żadnej przypadkowości i tak musiało zostać przez cały urlop ;)









Opis linka






Komentarze (1)

fajna wycieczka, proponuje rozbic przynajmniej dystans na kolejne dni, wtedy się wszystkie km dobrze policzą

blas 06:41 poniedziałek, 6 września 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa enera

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]